Wg sondażu Homo Homini dla Polskiego Radia z 6 marca poparcie PO i PiS osiągnęło nienotowane od dawna zbliżenie - obie partie dzieliło zaledwie 1,6 proc. Dla zaangażowanego, choć bezpartyjnego pisowca, takiego jak ja, oznaczało to, że właściwie elektoraty obu ugrupowań wyrównały się. Z uśmiechem pobłażania obserwowałem podrygi i wygibasy sondażowni, które podawały diametralnie odmienne rezultaty swych badań. Przecież wiemy jak to działa! Im bliżej wyborów, tym bardziej nożyce poparcia będą musiały się zwierać, choćby po to, żeby kolejne ośrodki socjologiczne mogły uniknąć kompromitacji. A jak jest naprawdę w Krakowie, w Gdyni, powie ci sondaż Homo Homini…
Przez następne dwa tygodnie obserwowaliśmy kontynuację awantury o OFE, zawirowania w PJN oraz kolejne bronki wypuszczane przez prezydenta Bul-Komorowskiego. Pojawił się sondaż OBOP, który ujawniał, że rząd Donalda popiera 26 proc. respondentów, a 66 proc. jest wobec niego krytycznych. Także ostatnie badanie Gfk Polonia dla „Rzeczpospolitej” potwierdza wspomnianą tendencję zwierania się nożyc.
Tymczasem…
Sondaż Homo Homini z 12 marca, gdzie Prawo i Sprawiedliwość, w porównaniu z poprzednim tygodniem straciło w sondażu 2,4 proc. poparcia, a Platforma zyskała 3,1 %, jeszcze nie wzbudził mojego niepokoju. To tylko chwilowe odbicie PO w sondażu – twierdził sam prezes instytutu. Jak jednak wytłumaczyć dzisiejszy wynik, gdzie różnica między prowadzącymi ugrupowaniami wynosi blisko 12 proc., a badanie przeprowadzono, gdy znany był już sławetny wpis żyrandolowego do księgi kondolencyjnej w ambasadzie Japonii (czy Japoni – już sam nie wiem)? Zwłaszcza, że Bielan wyleciał właśnie z PJN, a ugrupowanie Lady Makbet straciło kolejny procent poparcia, spadając do poziomu błazna z Biłgoraja?
Może Szanowni Państwo zechcą skołowanemu prowincjuszowi ten fakt objaśnić?
Komentarze